4. swiąteczne refleksje




Wkrótce Swięta Bożego Narodzenia. 
Wyniosłam wszystkie moje mokre obrazy do piwnicy.
Marzę o tym aby namalować Matkę Bożą, Pana Jezusa czy Anioła, ale bez pozwolenia czy wyraźnego polecenia - nie śmię.
Wyobrażam sobie, jak musiała cierpieć Siostra Faustyna, gdy  widziała
wyłaniającą się spod pędzla malarza podobiznę Postaci Pana Jezusa, 
wcale nie tak doskonałą i piękną, jaką ujrzała.

Człowiek nigdy nie stworzy dzieła doskonałego. Bo my, jako ludzie, 
doskonałymi nie jesteśmy. Choć moglibyśmy być, ale musielibyśmy się 
urodzić w przeznaczeniu do świętości, albo świadomie przez całe życie 
do niej dążyć.

Skażeni grzechem pierworodnym, umniejszeni brakiem poczucia własnej 
wartości, albo wywyższający się poprzez poczucie własnej wyższości,  
pędzimy gdzieś, często na oślep, mamieni po drodze obiecankami o sukcesie, młodości, idealnej figurze, czy władzy.

Jak śmiesznie musimy wyglądać w "oczach" Wiecznej Mądrości, poprzez perspektywę prawdziwego życia, które zaczyna się dopiero po śmierci.