7. Narodziny malw...






Nie jest możliwe namalowanie obrazu olejnego za pierwszym podejściem.
Oczywiście nie chodzi mi o zamalowanie płótna, czy naniesienie na nie czegokolwiek.
Nawet nad abstrakcją trzeba popracować.
Inaczej będzie ona po prostu "cienka" albo  "bezduszna".
 





Obraz olejny "dopowiada się". Owo "dopowiadanie polega na  nakładaniu poszczególnych warstw kolorystycznych. I nie chodzi tutaj o kolejność. 
Nie tylko nie ma na to określonego schematu, ale też byłby on niemożliwy
do zrealizowania. Obraz olejny "wyłania się" ze sposobu postrzegania  
twórcy. Z jego osobistego oglądu rzeczywistości, oceny dzieła. 
To serce zauważa i podpowiada kolejne pociągnięcia pędzla.
 
 




Te malwy są malowane ze zdjęć, które robiłam im w lecie.
Oczywiście obraz nie jest skończony. 
Większość kwiatów tworzy zaledwie szkic, teraz będę je dopracowywała, 
trudno powiedzieć w jakiej kolejności. 
Wszystkie one aż "rwą się" do zaistnienia na płótnie.
 
 
 



Przywołując poglądy Leonarda da Vinci malarstwo funkcjonuje na zasadzie 
"via de porre"  czyli  poprzez przykrywanie. 
Farby kładzie się na czystym płótnie i tak powstaje motyw. Odwrotnie jest 
w przypadku rzeźby : ona wyłania się poprzez ""via de leware" tzn. poprzez  odkrywanie. Podczas gdy rzeźbiarz usuwa dłutem kawałki kamienia, 
żeby wydobyć ukryty w nim kształt, malarz nanosi poszczególne kształty nieustannie przykrywając płótno.






No właśnie, płótno, a nie podłogę! Co z nią?
Kiedy po raz pierwszy zauważyłam maleńkie plamy na podłodze przed 
innym obrazem (z makami), który, oparty o krzesło dosychał, nie miałam 
pojęcia w jaki sposób zostały zrobione. Po prostu wytarłam starannie 
podłogę ubrudzoną farbami i przestałam się nad tym zastanawiać. 
Dopiero dzisiaj, dostrzegając po raz drugi  to samo zjawisko tuż przed 
tymi schnącymi malwami, przyjrzała się plamkom bliżej i zrozumiałam:
To były odciski łapek mojej kotki!
Chyba też stęskniła się za kwiatkami i  za wiosną.