9. Koloryt postrzegania świata

Nie znam się zbyt dobrze na kolorach. Oczywiście potrafię odróżnić 
od siebie kolory czyste, ale pochodne płatają mi nieraz figle.
Nie utrudnia mi to bynajmniej malowania, ponieważ wybieram je raczej instynktownie niż świadomie.
Zresztą nie zastanawiam się nad tym, które kolory wybrać, albo które 
z którymi pomieszać. Po prostu maluję.
A samo nazywanie ich nie jest dla mnie aż tak ważne.
To my wymyślamy nazwy.  Zastanówmy się raczej czym jest kolor.
Wyobraźmy sobie czarną otchłań i czarną drogę na niej. Raczej trudno 
sobie cokolwiek wyobrazić.
A teraz: czarną otchłań i różową drogę. Aż chce się krzyknąć: Jaka piękna 
droga! Jaki piękny kolor!

A teraz wyobraźmy sobie drogę jesienią. Co za ulga! Nasz wzrok nie musi "wyłapywać" radosnego akcentu i koić duszę tylko ciepłem różu! Teraz 
możemy napawać się pięknem kolorystycznych połączeń.



Ale teraz dostrzegamy o wiele więcej: alejkę pełną kolorowych liści,  
krzewów i drzew. Niebo w górze, ptaki, drogę... Gdybyśmy teraz krzyknęli: 
Jaka piękna żółć! - podalibyśmy tylko informację, która skrzętnie zasłoniłaby 
nasz świat rzeczywistych doznań. Czy byłby to zasłonięty zachwyt?
Całkiem prawdopodobne.  Na pewno zminimalizowalibyśmy w ten sposób  cudowność i rozmaitość  Bożych darów, powodując jednocześnie, że nasze postrzeganie świata stałoby się uboższe...  
Na tym świecie istnieje niesamowita harmonia: wszystko ma swój cel 
i sens. Wszystko tworzy pewien porządek, łączący różnorodne elementy 
w pewną całość. Zatem widząc piękno  kolorystycznego zjawiska zorzy, 
chcemy  wyrazić coś więcej, niż przez stwierdzenie faktu o obecności kolorów. Chcemy stanąć zadumani w obliczu Potęgi Boga i wyzwolić w sobie zachwyt, 
który otwiera nasze serca i zmysły na prawdziwość przeżyć.
Chcemy poczuć w sobie tę niezmąconą niczym Mądrość i zasmakować 
w duchowej uczcie bycia zwykłymi, ziemskimi pielgrzymami, mającymi 
możliwość podziwiania  rzeczy niebiańskich i łączenia się poprzez ten 
podziw nad światem stworzonym -  z Jego  Stwórcą.